search
top

Bractwo Wiecznego Ognia

Ja, autor poniższego artykułu przyznaję się do nieznajomości dodatków do 'W: GW’, dlatego też wszystkie fakty, nazwy miejsc oraz postacie są tylko płodem mojej chorej wyobraźni. Jeżeli Czytelnika razi niezgodność tegoż artykułu z autoryzowanymi suplementami, to nic prostszego jak tylko zmienić wzmiankowane detale na oryginalne i wtedy używać do woli. Jako pokutę autor zadaje sobie zdobycie w/w dodatków Życzę smacznego.

’Bractwo Wiecznego Ognia’

Wieczny Ogień to jeden z kultów poświęconych bóstwu Kreve. Jest Kreve, jak podaje podręcznik, patronem ekspansji, energii, zdecydowania w działaniu i obrony swego stanu posiadania. Bóstwo to wyznawane jest na większości terytoriów Kontynentu, a w szczególności tych zdominowanych przez ludzi. Faktycznie kult ten tworzy wielka liczba odrębnych, autonomicznych świątyni i zakonów. Jednym z takowych jest właśnie bractwo Wiecznego Ognia i właśnie jego charakterystykę postaram się tu przybliżyć.

Historia bractwa

Kościół ten założony został w 876 roku, jak podają kroniki, kiedy to świętobliwy Vilibert z Oxenfurtu przybył do Novigradu, by nawracać ludzi i nieludzi słowami Świętej Księgi boga Kreve. Nowy kult szybko zyskał sporą grupę wyznawców nie stroniących od wspomagania go duchowo, jak i również materialnie. Już następnego roku, podczas obchodów Świętego Tygodnia Kreve (odbywa się corocznie, między 16 a 23 czerwca) w Novigradzie stanęła wysoka, ciesząca oko nawet najwybredniejszego architekta, murowana katedra.
Samo bractwo od tamtego czasu jeszcze prężniej rozwijało swą działalność, szybko wykraczając poza granice miasta Novigrad. Świątynie rosły jak grzyby po deszczu, stanowiąc niezaprzeczalny dowód postępu Wiecznego Ognia. Rzesza wyznawców nieprzerwanie zasilała swe szeregi kolejnymi nowicjuszami. Tak korzystny stan rzeczy trwał nieprzerwanie aż do momentu, gdy na tronie Temerii zasiadł dziad jej obecnego króla, Foltesta. Władca ten, rozgniewany niewyrażeniem przez kler zgody na jego rozwód z piątą małżonką, postanowił w ramach rewanżu ograniczyć zdecydowanie aktywność religijną wszelakich kultów. Wprowadzone (również przez władców innych krain) represje dotknęły poważnie kościołów wszystkich bóstw, jednakże bractwo Wiecznego Ognia nie odniosło większych strat materialnych, ponieważ w dalszym ciągu mogło liczyć na fundusze swoich gorliwych wyznawców. Fakt ten sprawił, iż bractwo zyskało czołową pozycję wśród wszystkich kościołów i kultów poświęconych Kreve.
Przeglądając przepastne kroniki kultu, należy zwrócić uwagę na jeszcze jedno istotne wydarzenie, które ostatecznie przesądziło o przewadze władz Wiecznego Ognia nad świeckimi rządcami Novigradu i jeszcze dobitniej ugruntowało pozycję bractwa. Otóż w roku 1227 ówczesny władca Redanii, Olsen I Mocny dowiedziawszy się, iż wysoki kapłan Wiecznego Ognia (Maximilian Beckett) utrzymuje potajemne stosunki dyplomatyczne z jego politycznymi przeciwnikami, wpadł w szał. Jako, że Olsen I znany był powszechnie ze swej porywczości, to z jego nerwowego wybuchu powstało niemałe zamieszanie. Dwaj oddani królowi gwardziści nadinterpretując rozkaz władcy, udali się do katedry novigradzkiej, gdzie bez skrupułów zamordowali zaskoczonego Becketta na schodach do świętego ołtarza. Wtedy to religijny lud podniósł krzyk rozpaczy – Olsen I (dzięki swym porywczym gwardzistom) musiał wraz z całym dworem uchodzić z Redanii w obawie o własne życie. Kościół nie objął co prawda rządów w całej Redanii, ale od tamtego momentu jest niekwestionowaną władzą w Novigradzie. Maximiliana Becketta uznano świętym męczennikiem, a liczne pielgrzymki odwiedzają do dziś jego grób znajdujący się na terenie katedry.

Dzień dzisiejszy

Kult Wiecznego Ognia ma się całkiem dobrze, dominując nie tylko w całym Novigradzie (który jest – bagatela – największym i najbogatszym miastem Kontynentu), ale i w innych regionach Redanii, a nawet poza nią. Kapłani od dziesięcioleci pielęgnują własny wizerunek – opiekunów i przewodników duchowych, troszczących się o swą 'trzodę’ i pilnujących, by owa nie oddaliła się na krok od rozjaśniającego wszelkie ciemności Wiecznego Ognia.
Przy tak wielkim poparciu i nieograniczonych wprost zasobach dziwnym byłoby odrzucenie pokus tego świata. Patrząc na bractwo, nie zdziwimy się jednak – ono już dawno uległo bowiem pokusie władzy. Po pamiętnej śmierci św.Becketta, kościół Wiecznego Ognia steruje poczynaniami novigradzkiej rady miejskiej. Taka forma rządów nie wystarczyła jednak kapłanom – od dawna również inwigilują oni lokalne społeczności, przy wydatnej pomocy zaufanych i oddanych konfidentów. Ludzi takich bierze się oczywiście spośród najbardziej gorliwych i posłusznych wyznawców i napuszcza się na rodzinę, czy sąsiadów, tłumacząc im, że takimi poczynaniami przysługują się Kreve i jego kultowi na ziemi. Donosy i anonimy są więc na porządku dziennym, a ich bohaterowie są karani konfiskatą mienia i pręgierzem. Oczywiście tylko w przypadku mniejszych wykroczeń, bo przy tych poważnych delikwentami zajmuje się banda zbirów i morderców, czyli novigradzka straż świątynna. Karą jest wtedy cicha, choć wcale niebezbolesna śmierć w jakimś cuchnącym zaułku.
Obecnym patriarchą kościoła Wiecznego Ognia jest sławny Jacob d’Aubry. Ten sędziwy kapłan jest, wzorem swych poprzedników, osobą niezwykle charyzmatyczną, wspaniałym oratorem, ekspertem w dziedzinie filozofii, logiki i etyki. Nie trzeba dodawać, że cieszy się on koneksjami i możliwościami takimi, jak nikt inny w tej części Kontynentu. I co więcej potrafi je perfekcyjnie wykorzystać. Ostatnimi czasy dokłada patriarcha Jacob wszelkich starań, by ugruntować dobrze zapowiadające się, prawie przyjacielskie stosunki z Zakonem Białej Róży.
Zakon ten to zbiór rycerzy pragnących swymi mieczami i umiejętnościami wspierać Kreve, ostatnio jednak rycerze owi spełniają prośby tylko kapłanów Wiecznego Ognia, zaniedbując interesy innych gałęzi kultu. A jak wieść niesie, za darmo tego nie robią.
Tak więc Wieczny Ogień płonie gorąco we wszystkich dziewiętnastu świątyniach Novigradu, jak i poza nimi. I nie zanosi się na to, żeby ktokolwiek mógł go ugasić i osłabić jego potęgę. Kapłani dzielą, rządzą, kontrolują, a przede wszystkim się bogacą.

Co z tym zrobić?

W tym miejscu znajdziesz Bajarzu kilka luźnych pomysłów na to, jak można spleść przeznaczenie drużyny z działaniami kultu Wiecznego Ognia. Z drugiej jednak strony zaleca się, żeby gracze nie znali zbyt wielu szczegółów dotyczących polityczno-finansowej strony działalności kościoła. Co więcej, należy go przedstawiać tylko w dobrym świetle, co pozwoli utrzymać graczy w zaufaniu, co z kolei zwielokrotni efekt zaskoczenia, gdy zdecydujesz się Bajarzu odkryć część ukrytych faktów.

  1. jeden z bardziej perfidnych pomysłów – jeżeli w drużynie jest kapłan lub inny gorliwy wyznawca Kreve, to spraw, by został on poddany praniu mózgu przez władze Wiecznego Ognia. Jako ich konfident, będzie inwigilował wybrane społeczności (a może nawet będzie kapusiem donoszącym na przyjaciół z drużyny – czego się w końcu nie robi dla zbawienia duszy…). A może dostanie rolę prowokatora czekającego tylko na błędy 'bluźnierców’. Jeżeli będzie się gorliwie do tych obowiązków przykładał, to może również weźmie udział w poważnym spisku przeciw możnym świeckim?

  2. kolejny nieprzyjemny (dla graczy) koncept – drużyna pada ofiarą naprawdę poważnego donosu, władze bractwa natychmiast wysyłają ich śladem oddział bandytów zwanych strażą świątynną. Bramy Novigradu zostają zamknięte, zaczyna się polowanie. Czy dawni przyjaciele drużyny ukryją i przechowają takich odstępców od wiary? A może zrobią to tylko po to, by za chwilę wydać ich, ze strachu przed karzącym płomieniem Wiecznego Ognia? Co bardziej odważni bohaterowie mogą próbować ucieczki – ale w jaki sposób? Przez labirynt kanałów miejskich, czy drogą powietrzną?
  3. teraz dajmy się graczom szansę – drużyna, podróżując przez północne krańce Mahakamu, jest świadkiem nocnej pacyfikacji, której dokonują rycerze Białej Róży na osadach nieludzi. Potem niech gracze podsłuchają rozmowę dwóch pijanych rycerzy, którzy mówią, że rozkaz przyszedł z Novigradu, z katedry Wiecznego Ognia. Na koniec bohaterowie ujrzą niemały tabor załadowany dobrem zrabowanym w kopalniach i hutach krasnoludów. Czy to przemilczą, czy też rzucą kamyczek, który zapoczątkuje wielką lawinę odkrywanych co chwilę tajemnic i nowych zbrodni?
  4. i na zakończenie – do katedry novigradzkiej zjeżdżają tłumnie osobistości z całego Kontynentu, brak jednak wśród nich przedstawicieli Czterech Królestw. Czyż jest kolejna akcja bractwa wymierzona przeciw królom? A może tylko propagandowe spotkanie mające być manifestacją potęgi Wiecznego Ognia? Chyba domyślasz się już Bajarzu kto będzie musiał to sprawdzić (znajdziesz na pewno wiele ku temu powodów)? Tak czy inaczej, pozostaje życzyć Twoim graczom inwencji i sprytu, bo służby specjalne kościoła nie śpią, a zdemaskowanie bohaterów jako agentów może sprawić, że będzie to już ich ostatnia misja.

Epilog (?)

Świeca się już dopala, kończę zatem mój list do Ciebie, drogi Bajarzu. Zgodnie z Twoim życzeniem przedstawiłem Ci garść faktów o kulcie Wiecznego Ognia. Świadom jestem, że za taką niedyskrecję surowo ukarany być mogę, dlatego za chwilę opuszczam Novigrad, by poszukać prawdziwej wolności gdzieś w górach Mahakamu. Zaraz, ale co się dzieje? Słyszę kroki i szepty na schodach… Bogowie! To strażnicy świątynni, ten przeklęty karczmarz ich tu wezwał! Co teraz począć? Jest jeszcze okno. Hmmm, nie jest tak źle, mogło być wyżej.
Świeca gaśnie…

Ja, autor w trakcie popełniania niniejszego artykułu pozwoliłem sobie używać synonimicznie określeń 'bractwo’, 'kościół’ i 'kult’ w celu nazwania religijnego stowarzyszenia. Wynika to ze skromnej wiedzy autora w tym temacie i może być (a nawet powinno) zastąpione przez Czytelnika odpowiednią nazwą. Tak czy inaczej mam nadzieję, że moje wypociny przyniosły komukolwiek odrobinę pożytku. Oczekuję na konstruktywną krytykę artykułu pod podanym adresem: macbeerbarian@interia.pl

Stalowa Wola – 29.06.2002

Zostaw Komenatrz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Time limit is exhausted. Please reload the CAPTCHA.

top