search
top

Zielarstwo w praktyce

-Słuchaj – odezwała się Visenna po chwili. – Jak to może, według ciebie, wyglądać w przyszłości? Czy rzeczywiście jest możliwe, żeby ludzie przestali nas potrzebować? Chociażby w najprostszej materii, w kwestii leczenia? Trochę postępu tu widać, weźmy dla przykładu takie ziołolecznictwo, ale czy można sobie wyobrazić, że kiedyś uporają się, dajmy na to, z kuprem? Z gorączką połogową? Z tężcem?

„Droga, z której się nie wraca”

Zielarstwo jest szybko rozwijającą się dziedziną wiedzy. Wielu uważa, że zajmują się nim głównie kapłani, ogólnie także wiadomo, że adeptki w świątyniach Melitele doskonale znają się na botanice. Znajomość rzadkich ziół przydaje się czarodziejom do wytwarzania magicznych eliksirów. Z kolei jadowite i zabójcze rośliny wchodzą w skład wiedźmińskich eliksirów. Właściwości roślin są również wykładane na uniwersytetach kontynentu.
Jednakże zielarstwo jest praktykowane również przez zwykłych śmiertelników, nie posiadających zdolności władania mocą. Potrafią oni wiele, a ich wiedza jest efektem lat wędrówek i nauki u napotkanych mistrzów. Oto kilka przykładów z praktyki takiego zielarza.

Pierwsze nauki u balwierza

-Wstawaj leniu, robota czeka. Mamy dziś zamówienie z dworu na atrament. Czas byś wreszcie samodzielnie zebrał składniki. Czerwone maki na czerwony i czernidłak na czarny. Co? Nie pamiętasz jak wygląda czernidłak? Ani gdzie rośnie? Może powinienem dolać ci wywaru z tego grzyba do piwa, na pewno długo byś to popamiętał, o ile byś przeżył oczywiście… Rusz się wreszcie! Idź szukać na łąkach pod miastem. Nie wracaj bez pełnych koszy składników. I pamiętaj, kapelusz czernidłaka musi się rozpływać, a maki muszą być świeże!

-Ostrożniej z tym słojem! To szafran, jedna z najdroższych przypraw, używana jako barwnik na książęcych stołach. Dlaczego jest taki drogi? A jak myślisz, z ilu kwiatów było trzeba zbierać ten pomarańczowy proszek? W dodatku nie rosną one w przydrożnym rowie, tylko w górach, a kwitną w czasie, gdy wyprawa w góry jest bardzo nieprzyjemna i niebezpieczna…

-Powitaj uprzejmie tych kupców. Przyjechali do nas z daleka. Pewnie przywieźli dużo sukna. Przygotuj nasze najlepsze barwniki: alizarynę z korzenia marzanny i indygo z rdestu ptasiego. Część możesz ufarbować wykorzystując tańsze liście brzozy… I pokaż im kilka skór ufarbowanych owocami czarnego bzu, na pewno przypadną im do gustu…
-A nie mówiłem? Zaraz przyjdzie sam książę obejrzeć nasze barwione skóry. Prędko, ogarnij się trochę! Aleś się zaplamił, niech cię… Szybko weź korzeń mydlnicy z tamtej półki i idź się umyj. Jeszcze tu jesteś?

Co z truciznami?

-Więc potrzebna jest wam trucizna…Jakiego typu? Jak szybko ma działać? Może jedna z tych rzadkich, praktycznie niewykrywalnych? Oczywiście to drożej kosztuje… Antidotum też? Nie? Szkoda…Nie, nie mam zahamowań kapłanów ani medyków. Mnie nie obowiązuje przysięga nieszkodzenia… Ale zysk byłby większy…
-Przejdźmy do rzeczy. Te czarne kulki to pokrzyk wilcza jagoda. Wystarczy podrzucić kilka do posiłku… Coś łatwiejszego w użytku? Może wyciąg z muchomora? Albo z naparstnicy, będzie to wyglądać na zwykły atak serca. Nie? To może cykuta albo zimowit? Daje gwarancje, żaden człowiek tego nie przetrzyma…Co? Wiedźmin? Z tym może być problem… Podczas próby traw mutanci uodparniają się na trujące rośliny.

-Więc potrzeba środka , który wykończy najlepszego konia sąsiada? Dobrze trafiliście. Dodajcie mu ten wyciąg z tojadu do wody, oczywiście końską dawkę, he, he, he… Żartowałem, wystarczy pól tej fiolki. Albo dorzućcie to ziela do żłobu. Skrzyp błotny wykończył już niejednego konia czy krowę… Oczywiście, że zadziała. Polecam się na przyszłość!

-Plaga moli dokucza? Nic prostszego, wystarczy trochę bagna. Nie, nie żadne błoto, to taka roślina… Odstraszy mole z całego domu… Acha i lepiej trzymać bagno z daleka od dzieci… Nie, nie jest niebezpieczne, po prostu trujące… Coś innego? Proszę bardzo. Wystarczy powiesić ten pęk wrotyczu w przewiewnym miejscu. Może nieco mniej skuteczny, ale za to ma lepszy wygląd i zapach… Tak, nie jest trujący, proszę się nie bać o syna…

-…do zatruwania strzał, szybko działający i zabijający na miejscu. Wysokie macie wymagania, wysokie. Dobrze trafiliście. Akurat ma jeszcze trochę wyciągu z kory kulczyby… Wystarczy zatrutą strzałą drasnąć ofiarę, udusi się w ciągu kilku chwil, będzie bez szans. Dlaczego chcę tak drogo? Cóż, ta jadowita roślina nie chce u nas rosnąć, pochodzi z dalekiej Zerrikanii… A mój zapas na wyczerpaniu…

-Jak to jakiś zielarz sprzedał waszej córce to ziele jako środek poronny? Chyba nie wypiła naparu z tej gałązki? Przecież to trucizna! Można to rozpoznać chociażby po zapachu! Więc jednak wypiła… Cóż, moje kondolencje. Myślę, że w tej chwili nic już jej nie pomoże, jej dziecku tym bardziej. Nie, to nie ja to sprzedałem! To na pewno ten truciciel z naprzeciwka! Ja nigdy nie sprzedałbym damie nic tak groźnego jak jałowiec sawina! A tamten szarlatan ostatnio próbował sprzedać ciemiernika jako środek przeczyszczający! Przecież to trucizna! Czym szybciej zajmie się nim kat, tym lepiej…

Coś więcej?

-To doskonały środek do łupania pni drewna, jak i do rozsadzania skał… Wystarczy zawartość tego mieszka umieścić w szczelinie i zalać wodą. Skuteczność murowana…Jak to wygląda jak zwyczajny groch!? To jasne, że to jest zwyczajny groch! Ale jeszcze trzeba wiedzieć jak go użyć…

A rośliny lecznicze?

-Chodź tu, synu. czas, żebyś nauczył się trochę o ziołach. Nie, nie jesteś wcale za młody. Ja byłem młodszy od ciebie, gdy opuściłem rodzinną wioskę i rozpocząłem nauki u balwierza. Na początku poznasz proste zioła lecznicze, później sekrety barwników, na koniec poznasz kilka mocniejszych mieszanek… Na razie zapamiętaj jedno: to ilość zioła często zadecyduje o tym czy będzie ono lecznicze czy zabójcze. Trujące rośliny mogą się okazać bezcennymi lekami, podobnie lecznicze po przedawkowaniu mogą być groźne…

-Czas byś poznał, czym opatruje się rany. Ten duży liść to babka, rośnie praktycznie wszędzie, więc nie będziesz mieć problemów by go znaleźć. Liść zgniata się, tak żeby puścił sok i przykłada do skaleczenia, oparzenia, stłuczenia, ukąszenia czy innej rany. Przyspiesza to gojenie i działa przeciwzapalnie. To nagietek, napar z kielicha przyspiesza gojenie ran, oparzeń i odmrożeń i ukąszeń. No i oczywiście żywokost przyspieszający zrastanie złamań. Nie znajdziesz lepszego materiału opatrunkowego niż torfowiec błotny. Świetnie nadaje się do tamowania krwotoków, jest niezwykle chłonny i przeciwdziała zakażeniom. Na małe krwawienie dobry jest sok z krwawnika, również przyspieszy zagojenie rany. Oparzenia, stłuczenia i ropnie możesz też okładać dziewanną.

-Zapamiętaj dobrze tą roślinę. Rumianek ma niezwykle wiele zastosowań, niektórzy uznają go za lek na wszystko… Twierdzisz, że znajdziesz go na każdej łące? To powiedz mi który z tych czterech kwiatów jest rumiankiem? Nie, nie wszystkie. Widzisz problem polega na tym, że rumianek ma kilka odmian, a tylko niektóre mają mocne właściwości lecznicze. Tamte trzy kwiaty to maruna, podobna roślina, ale w porównaniu nieprzydatna. Napar z rumianku odkaża wszelakie rany i przyspiesza ich gojenie, jest dobry do przemywania oczu, leczy kłopoty z trawieniem, pęcherzem moczowym i uczuleniami…

-Ta roślina to ostropest, jego owoce mają silne działanie odtruwające, stanowią bezcenny składnik wielu antidotów. Pomagają nawet na zatrucia muchomorami, oczywiście o ile zastosuje się je odpowiednio szybko. Ten liść natomiast pochodzi z miłorzębu. To drzewo jest u nas rzadkie, ale napar z liści poprawia pamięć, a to bezcenna właściwość…

-Spójrz na tą gałązkę nad drzwiami. To jemioła, sam pomagałeś mi ją zbierać. Jest niezwykle użyteczna między innymi przeciwdziała krwotokom i pomaga na słabe serce, ale jeśli da weźmie się zbyt silny napar, to może wywołać wymioty, drgawki, majaczenia, zaburzenia słuchu i wzroku a nawet apopleksję… Druidzi twierdzą, że największą moc ma jemioła z dębu, choć ja stosuje tez z powodzeniem tą z topoli, brzozy i innych drzew. Wkrótce sam stwierdzisz, która najbardziej ci odpowiada…

-Nigdy nie lekceważ pożytecznych właściwości cebuli. Zapobiega ona chorobie górskiej, wzmacnia i zwalcza przeziębienia, przyspiesza gojenie ran i ropni, gdy się je nią obłoży. Niektórzy twierdzą, że dobrze działa na porost włosów, choć ja uważam, że pokrzywa i skrzyp są w tym o wiele lepsze.
Czosnek jest podobny z wyglądu do cebuli, zresztą obie rośliny są ze sobą spokrewnione. Ma też podobne do niej działanie, ale zapamiętaj, że nie można go suszyć, działa tylko świeży. Podobno w Nilfgaardzie był kiedyś zwyczaj dodawania robotnikom do posiłków czosnku, aby ich uchronić przed chorobami. Wieśniacy często noszą przy sobie główki czosnku jako amulet przeciw chorobom czy wrogom; twierdzą że jego zapach odstrasza wampiry i wiedźmy. Mają nawet takie powiedzenie: ucieka jak czarownica od czosnku. Ja jednak nie wierzę w te przesądy, podobnie zresztą jak jeden z moich nauczycieli i mistrzów, cyrulik z profesji…

-Zioła uspokajające są dla rozhisteryzowanych dam… Przydatny jest kozłek rosnący w wilgotnych miejscach, często nad brzegami wód. Z korzenia przyrządza się nalewkę, która jest też niezłym środkiem usypiającym. Także ziele dziurawca ma podobne działanie, poprawia też nastrój, że o leczeniu problemów żołądkowych nie wspomnę. Niestety najlepiej stosować go w zimie, gdyż osoba pijąca z niego napar staje się wrażliwa na światło… Z kolei cykoria podróżnik pomaga zwalczać bezsenność. To bardzo pospolita roślina, rośnie na wszystkich przydrożach i łąkach. Napar z korzenia pomaga na kłopoty z trawieniem, jak i dolegliwości oczu, niektórzy próbują nawet nim leczyć choroby psychiczne.

-Aleś się przeziębił… Marsz do łóżka i wypij napar z kwiatostanu lipy, na pewno ci pomoże. Twój kaszel wyleczymy naparem z kwiatu dziewanny… nie krzyw się tak, dodam do niej miodu… Wieczorem dostaniesz do wypicia mieszankę owocu i kwiatu dzikiego bzu. Na szczęście o nią nie trudno, rośnie on w zaroślach i na skraju lasów. Doskonale wpływa też na problemy z żołądkiem czy pęcherzem, oczyszcza krew, leczy także bezsenność i padaczkę… No tak, widzę że na ciebie nawet lipa podziałała usypiająco…

-No widzę, że dziś czujesz się lepiej. Żeby cię trochę rozweselić opowiem ci czym leczy się problemy takich starych ludzi jak ja… Dosyć mocne działanie ma wiązówka błotna, wywar nie tylko leczy gorączkę, ale również pomaga na reumatyzm. Podobnie jest z korą wierzbową. Również owoce i kwiatostany głogu są doskonałym lekiem dla starszych ludzi. Leczy reumatyzm i bezsenność, pomaga na słabe serce i problemy z pęcherzem, działa uspokajająco na skołatane nerwy. No i oczywiście jałowiec, ten sam, którego owoce wykorzystujemy jako przyprawę do mięsa. Pospolicie rośnie on na wrzosowiskach i w lasach iglastych, łatwo go poznać po charakterystycznym zapachu. Uczeni nazywają jego owoce szyszkojagodami. Tak czy owak pomagają one reumatyzm, zaburzenia trawienne, oczyszczają krew, działają napotnie, odkażająco , wykrztuśnie i ogólnie wzmacniająco. Widzisz, że mnie nie biorą takie przeziębienia jak twoje…

***

-Muszę przyznać, że świetnie znasz już się na zielarstwie, mój synu. Ludzie przychodzą nie tylko po twoje leki, ale również po barwniki jak i trucizny… Myślałeś, że się nie zorientuję czego rozprowadzasz najwięcej? Cóż, jesteś już dorosły, a ja też swego czasu próbowałem zbijać majątek w łatwy i szybki sposób. Nie mniej jednak uważaj na siebie. Szkoda by było, gdyby cała nasza wiedza miała popaść w zapomnienie. I pamiętaj, nie chcemy żadnej konkurencji ze strony czarodziejów.
Nasze drogi wkrótce się rozejdą. Żadna z twoich ani moich receptur nie powstrzyma dłużej choroby, która od lat powoli mnie trawi. Posłuchaj zatem ostatnich sekretów starego zielarza…

-Bylica piołun to pospolita roślina o aromatycznym zapachu i gorzkim smaku. Przy twoim trybie życia pewnie kojarzy ci się głównie z niektórymi markami win i wódek… Widzisz wyciąg z jej ziela doskonale zwalcza wszawicę i świerzb. Stosowany zewnętrznie ma się rozumieć. Wywar nieźle zwalcza też niestrawność, ale w dużych dawkach jest trujący, szczególnie ostrożnie trzeba dawkować go u kobiet. Nigdy nie słyszałeś o wszawicy i świerzbie?! Niewdzięczna jest ludzka pamięć… Wiedz, że to ja niecałe pół wieku temu zwalczyłem obydwie dolegliwości w całej okolicy stosując właśnie bylicę…

-Kiedy jeszcze byłem młody, zawędrowałem do chaty pewnego bartnika. On jednak nie tylko nie poczęstował mnie swym miodem, nie ugościł, ale ośmielił się nawet poszczuć mnie psem. Wykrzykiwał coś jednocześnie o dosypywaniu lubczyku do kubka jego córki, czy żony, nie pamiętam dokładnie. Zresztą obie były tęgie niczym kilkusetletni dąb, kto by tam zwrócił na nie uwagę. Zapamiętałem dokładnie położenie pasieki tego nie gościnnego człowieka i wysiałem w jej okolicy bieluń dziędzieżawę. Wiesz, akurat miałem wtedy w sakwie kilka kolczastych torebek z nasionami tej rośliny. Dwa lata później ponownie przechodziłem koło chaty bartnika. Stała pusta i powoli popadała w ruinę. Dowiedziałem się, że żona i córka bartnika otruły się jego własnym miodem, a on sam dostał się w ręce kata, gdy jego trunek zaszkodził komuś wysoko postawionemu. Wiele jest skutecznych dróg zemsty…

-Kiedy zdecydujesz się kogoś przyjąć na nauki, zawsze najpierw sprawdź, czy się do nich nadaje, czy ma dość cierpliwości i silnej woli. Pokaż mu niecierpka w porze, gdy zaczyna rozsiewać nasiona i zabroń go dotykać. Pamiętasz, jak daleko odskoczyłeś z krzykiem, gdy pierwszy raz pokazałem ci tą roślinę, a ty od razu chciałeś wziąć ją do ręki? Podobnie reaguje większość ludzi, więc bez trudu stwierdzisz, czy dana osoba nadaje się na ucznia…

Na razie tyle. Podczas następnej przygody radzę się dobrze przyjrzeć niepozornym roślinom mijanym po drodze. Być może właśnie w nich kryje się wielka siła…

Pozdrawiam
Ashnod

5 komentarzy do “Zielarstwo w praktyce”

  1. Gasapar pisze:

    Bardzo dobry tekścior. Jak zupa 🙂 Jak dla mnie to tega jest za dużo, powinieneś umieścić to w tabelce, żeby w razie czego, jak coś potrzebuje, to nie szukał po wszystkich rozmowach. To tyle ode mnie.

  2. Sienio pisze:

    wszystko w porzadku, choc jedyna rzecz to brak mechaniki oraz tak jak wczesniej zauwazyl gasapar brak tabelki.
    daje 7

  3. Ashnod pisze:

    Co do mechaniki: Wiedźmin jest grą wyobraźni, mechanika nie jest w nim najważniejsza. W podręczniku też nie ma ani słowa o mechanice zielarstwa, jest za to błąd rzeczowy przy opisie roślin (Conynheala – Zwana żywokostem. Purpurowe pnącze występujące tylko w lasach Brokilonu… Żywokost to zupełnie inna roślina, inaczej wyglądająca i występująca powszechniej.)
    Podsumowując może kiedyś sprubuję to razem zebrać (początkowo wszystko zajmowalo małą tabelkę!) i pomyśleć nad mechaniką, choć ciężko określić, która roślina działa mocniej jako lek czy trucizna (choć może kiedyś będe mieć toksykologię…)

  4. Gawel pisze:

    nie pamietam jak wygladala poprzednia wersja, wiec nie moge ocenic progresu, ale praca jest bardzo fajna

  5. Kicia pisze:

    Praca bardzo fajna. Nic dodać, nic ująć.
    Pozdro 🙂

Zostaw Komenatrz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Time limit is exhausted. Please reload the CAPTCHA.

top