search
top

Z modlitewnika Kreve… (2)

     W małym pomieszczeniu, z którego wyjście prowadziło do wspaniałej Świątyni Kreve, zaległo głuche milczenie. Siedzący naprzeciwko kapłana człowiek roześmiał się lekko, lecz z nutą nieśmiałości. Spojrzał po raz kolejny na duchownego i szybko opuścił wzrok.

– Nie bój się synu… nie ma takich rzeczy, z których nie mógłbyś się zwierzyć Kreve. Nasz Pan jest miłosierny i wysłucha twej prośby – rzekł powolnym, majestatycznym głosem kapłan.
– Otóż Ojcze… ja przychodzę z bardzo nietypową prośba do… Kościoła naszego Pana… albowiem zaszła taka rzecz, iż… – człowiek, ubrany w ciemny mieszczański ubiór, plątał się i jąkał, lecz kapłan nie przestał wpatrywać się w niego swoim świdrującym wzrokiem – ja chcę ojcze oddalić swoją żonę a ślub wziąć z moja gosposią…

Na krótką chwilę w małym pomieszczeniu zawisło głuche milczenie.. Tylko zza ściany przebijały się przytłumione modły wiernych z bocznej nawy.

– Synu! – rzekł ostro duchowny, a jego twarz przybrała surowy ojcowski wyraz i już miały paść twarde acz niekoniecznie cenzuralne słowa napominające owieczkę, która zamierzała grzech okrutny popełnić, lecz w tym właśnie momencie mieszczanin przełamał się – szybkim ruchem wyciągnął z torby porządnie wypchany trzos i rzucił go na środek stołu.

Po raz kolejny pomiędzy duchownym a wiernym pojawiło się milczenie a z ciemnych kątów wyległo na ściany zwątpienie, łypiąc na mieszczucha coraz groźniej. Owieczka tymczasem skuliła się w sobie i czekała na dalszy bieg wypadków – uda się czy się nie uda?

– Widzisz synu – rzekł spokojnie kapłan – teraz mam przed oczyma pełen obraz twej naglącej sprawy. Musisz zatem wiedzieć, iż Kreve zawsze jest orędownikiem rozwoju, jeżeli nie znalazłeś szczęścia u boku swojej obecnej żony, bardzo dobrze zrobisz szukając sobie innej kobiety i płodząc z nią synów oraz córki na chwałę Pana. W tak naglącej sytuacji jestem w stanie udzielić dyspensy od tego związku nawet od ręki, a bądź pewien, iż zawarcie drugiego małżeństwa odbędzie się bez biurokratycznych ograniczeń i instytucjonalnych przykrości.

Na twarzy wiernego pojawiła się nadzieja, a po chwili niepohamowane szczęście i począł on dziękować z całego serca słudze wyrozumiałego boga, wstawał kłaniał się, siadał, po czym znów wstawał i klękał, dziękował, padł nawet na twarz… Kapłan w tym czasie ze stoickim spokojem wyciągnął prawa rękę nad wypełnioną sakiewką i przez chwilę szeptał słowa modlitwy, gdy skończył jego oblicze zmieniło się nie do poznania, mieszczanin w tym momencie akurat usiadł na krześle i znieruchomiał ze strachu…

– Ty mendo pijacka, ty końskie gówno, ty wszo paskudna – zaczął cedzić groźnie przez zęby duchowny swoja standardową litanię inwektyw, jakiej używał pod adresem niepokornego motłochu. Był to zabieg pospolity i w związku z tym bardzo dobrze wytrenowany, a co za tym idzie niezwykle skuteczny. Pokorna owieczka pobladła niezwykle, chwyciła się obiema rękami siedziska i wpatrywała się wielkimi przestraszonymi oczyma w kapłana – ty gnoju parchaty, ty pijawko zachłanna, ty wrzodzie na dupie Kościoła – coraz głośniej zaczął cedzić każde słowo duchowny – chciałeś oszukać Kreve wciskając mi jakieś trefne monety?!

Mieszczanin już wiedział co powinien robić – w jego umyśle odezwał się bardzo racjonalny głos – trzeba wiać! Zerwał się z krzesła i ruszył biegiem do drzwi, kapłan w tym czasie chwycił za trzos i rzucił nim w kierunku grzesznika, jednak ten ledwie się zachwiał, utrzymał równowagę i pobiegł w kierunku wyjścia, a monety z dźwięcznym brzękiem posypały się po posadzce świątynnej. Kapłan wparował przez otwarte drzwi i nagle orientując się w sytuacji, jego oblicze przybrało wyraz błogiej radości, chociaż na twarzach wiernych malowało się dzikie osłupienie i zdziwienie.

– Bracia i siostry – przerwał ciszę donośnym głosem duchowny – zdarzył się cud, oto Kreve w swej nieskończonej łasce zsyła wam bracia złoto i pokazuje wam, iż o prawdziwych wyznawcach nigdy nie zapomina. Kreve wspomaga was w trudnej sytuacji materialnej tymi oto pieniędzmi, zatem weźcie złoto i idźcie wysławiać Imię i Chwałę Pana.

Kapłan spokojnie odwrócił się w stronę wyjścia i ruszył powolnym majestatycznym krokiem. Wciąż miał błogi wyraz twarzy, choć w głębi duszy bił się z myślami. Wiedział doskonale, że postąpił źle, że zrobił niedobrze, że nawet fałszywe monety mogły się do czegoś przydać!

Rozpoznanie monet
Koszt w PM: 10
Modyfikator trudności: 2
Koszt w WPR: 20
Czas trwania: natychmiast
Czas rzucania: tura
Sposób rzucania: F
Obrona magiczna: nie (póki co)
Działanie: Kapłan w kilku słowach modlitwy prosi swoje bóstwo o udzielenie specjalnego błogosławieństwa, aby mógł poznać rzeczywistą wartość monet, nad którymi odprawia modły. Modlitwa szczególnie znana przedsiębiorczym kapłanom Kreve i Wielkiego Słońca

5 komentarzy do “Z modlitewnika Kreve… (2)”

  1. Versemir pisze:

    prawde mowiac to opowiadanie (choc i tak na srednim poziomie) podoba mi sie bardziej od samej modlitwy, choc w sumie ta jest bardzo przydatan, przynajmniej w moim, pelnym wyzysku, sposobie gry kaplanem 😉
    chyba troche zbyt duzy koszt PM, ale ogolnie moze byc…
    krotko mowiac artykul calkiem dobry [6] ;P

    moze jak juz piszesz te modlitwy to napisalbys jakoms ofensywnom, bo tych jest torszke malo…

  2. Arialion pisze:

    Bardzo ciekawe opowiadanie, swietnie oddaje stosunek kaplanow do ludzi 🙂 Modlitwa tez napewno sie przyda. I zgadzam sie z Versemirem, przydalalby sie jakas modlitwa ofensywna, bo teraz kazdy mag pokonujacy kaplana nie czuje satysfakcji z tego zwyciestwa (chyba ze jest to naprawde potezny kaplan ) 🙂

  3. wojak807 pisze:

    szkoda , że nie ma tu nowych modlitw ofensywnych dla druidów

  4. Vieczor pisze:

    Świetny tekst!Szkoda że na stronie tak mało modlitw!Gra kapłanem to naprawdę trudna rzecz…z drugiej strony jest ta przewaga że kapłan teoretycznie może założyć zbroję i walczyć(jeżeli umie).Odbiega to trochę od wizerunku pokornego sługi bożego w habicie, ale cóż…

  5. Mesalinde pisze:

    Coz, do skomentowania zostalam zmuszona 😉 Przydatnosc modlitwy trudno mi ocenic, aczkolwiek jest zapewne relatywna, zalezna od przygody, MG i oczywiscie gracza 😉 Pomysl oryginalny, aczkolwiek z jego przydatnoscia, jak zauwazylam, moze byc roznie. Sama historyjka dowcipna, dobrze opisana, choc napewno nie odkrywa nic nowego. Moze nawet ocenilam to wczoraj troche za nisko, ale tak to jest, gdy sie ocenia na szybko 😉

Zostaw Komenatrz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Time limit is exhausted. Please reload the CAPTCHA.

top