Ciszapanowała nad pobojowiskiem.
Nawet ptaki śmierci nie przerywały milczenia bowiem czuły nadchodząca grozę.
Z lasu wyłoniła się samotna postać, otulona długim, szarym płaszczem.
Przystanął.
Rozejrzał po polu obsianym śmiercią, a podlanym krwią.
Z pod płaszcza wyciągnął niewielki kij. Wykonał drugą ręką jakiś gest i kijwydłużył się do rozmiarów człowieka. Z rozmachem wbił go w czerwone błoto. Koniecskierowany w niebo rozczepił się na wiele małych drzazg. Trzymając kij oburączpoczął wymawiać jakieś słowa. Coraz szybciej. Coraz szybciej. I nagle końce kijazajarzył się zielonym światłem. Po chwili pojawiła się na polu mgła. Ale nie byłato zwykła mgła. Z niej poczęły się formować postacie poległych i niczym niesionepotężnym wiatrem leciały ku samotnemu człowiekowi. Pożeracz Umysłów – AvrilAshira – przyszedł po swój posiłek.

Demon z piekła rodem – AvrilAshira

– Pobudka budzimy się. O tak budzimy. Wódź oczami za moimpalcem. Oooo … tak … ładnie … Niestety, więzów i knebla nie ściągnę. To jestdla twojego dobra. Mogła byś chcieć rzucić jakiś czar a nie było by to zbytzdrowe…

Widzę w twoich oczach, że wiesz kim jestem. Kontrolujesz się znakomicie ale słyszętwój strach. Twoje myśli. Może się przedstawię. Jestem Avril Ashira. Wy magowiezwiecie mnie Duszobójcą, Rzeźnikiem z Notredame, Pożeraczem Umysłów albo Śmierciąz Cienia. Ścigacie mnie. Staracie schwytać. Obwiniacie o zbrodnie jakich niepopełniłem. Tak jak Notredam. Znasz opowieści. Wymordowałem tam dziesięć tysięcyludzi. Zburzyłem trzy czwarte miasta. Tak mówicie. Ale prawda jest taka, że gdyby nieja, nikt by stamtąd żywy nie uszedł. Sprzymierzenie magów polujących na mnie zwyznawcami Lwiogłowego. Dwudziestu pięciu magów z elit polujących na mnie – Potwora. Wmoim świecie jest takie powiedzenie "Pamiętaj by ścigając bestię sam się niąnie stać". Oni zapomnieli o tym. I uznali że warto poświęcić spokój, zdrowie iżycie miasta dla "wyższego celu". Powiedz, dlaczego miałbym kłamać?Zresztą mam na to dowody. Niezbite dowody. .

Zadziwiasz mnie. Szybko ochłonęłaś i myślisz logicznie. Tak, ten świat nie jestmoim światem. Nie dostałem się tu też przy wielkiej koniunkcji sfer. Przybyłem dotego świata wiele lat temu. Nie z własnej woli. Uciekałem przed wrogami mego ludu iprzez przypadek do tunelu mocy w jakim podróżowałem podłączyli się magowie elficcy.Opracowali rytuał mający ściągnąć dla nich arcypotężnego avatara – istotę, któradała by im olbrzymią moc. Sam rytuał przygotowywali przez ponad dwieście lat. Powstałmajstersztyk o przeogromnej mocy. Samo rzucanie czarów i wszystkie elementy rytuałutrwały przez 66 lat. Coś jednak im nie wyszło bo zamiast posłusznego demonaściągnęli mnie. Początkowo byłem bezsilny. Nie miałem sił by się poruszyć, nieznałem waszych języków. Więzili mnie. Próbowali odczyniać różne czary ale szybkowykryli to co ty znasz jako moją cechę charakterystyczną: nie istnieję dla magii. Dlamocy waszych czasów i zaklęć ja nie istnieję. Przenikają mnie, a te które są “nacel”nie dają się uczynić. I nie ma znaczenia, czy jest to znak wiedźmina, czyrytuał gildii magów. W końcu poznałem parę z waszych języków. Odzyskałem częśćsił i umiejętności. Zacząłem odzyskiwać powoli wyższe zmysły. Widziałem isłyszałem coraz więcej. Począłem widzieć i słyszeć myśli żywych istot.

Nie okazywałem tego. Dla magów byłem po prostu dziwną istotą z innej sferyegzystencji. Istota, która miała amnezję. Niektórzy traktowali mnie jak głupca,zwierzę. I mówili. Nie którzy mówili za dużo. Minął rok, potem drugi. Mojaprzestrzeń życiowa ograniczała się do dużej komnaty – celi. Paru korytarzy i salilaboratoryjnej gdzie na mnie eksperymentowali. Byli to różni Elfowie. Dwóch nawetpolubiłem, z jednym rozmawiałem. Nazywał się Assaro Shlla. Opowiadał mi o świecie.Opowiadał mi legendy swego ludu. Nie wiem czemu ale przypominałem mu jego zmarłegosyna. Ale godził się w imię wyższych celów na to by próbowali na mnie różnerzeczy. A wtedy jeszcze nie umiałem kontrolować swego ciała i ból… Ból byłstraszliwy. Po siedmiu latach od mojego przybycia uznali, że jestem zagrożeniem. Istotamimo, że z wybrakowanym umysłem ale bardzo szybka, sprawna, z umiejętnościąregeneracji, odporna na magię jest zbyt niebezpieczna. Wtedy jeszcze istniały resztkitunelu, nie trzeba było dużo mocy by odesłać mnie z powrotem. Ale Magowie w swejgenialności zdecydowali się na inne rozwiązanie. Uznali, że przebicie mi sercasrebrnym kołkiem, zamknięcie w stalowej skrzyni, wrzucenie w otchłań bez dna powinnozałatwić sprawę. Assaro zaoponował. Zdarzył się mu więc wypadek i sięrozchorował. Grunt począł mi się palić pod nogami. Gdy egzekutorzy uzbrojeni jak dowalki z dwoma smokami wkroczyli do mojej celi nie znaleźli mnie w niej. Rok wcześniejzacząłem powoli odzyskiwać władze nad swoim ciąłem. A co ważniejsze nad jegomaterią.

Może wydostał bym się bez problemu i zapomnieli by o mnie wszyscy. Gdyby nie to żepostanowiłem jeszcze dowiedzieć się kto stoi za wypadkiem mojego przyjaciela. Niewielubyło podejrzanych. Dostałem się do pierwszego. Akurat zajmował się przywoływaniemdemona, który miał mnie odnaleźć. Nie ma sensu opowiadać co się działo potem.

Grunt, że gdy straże przedarły się przez zawał korytarza i przebiły się przezscalone z kamieniem drzwi, zobaczyli ciało maga pozbawione mózgu i chyba jedyny whistorii tego wszechświata widok – demona pięć metrów w kłębie, nietoperzeskrzydła, szczęka na dwa metry ze wspaniałym garniturem zębów, mackami, kopytami itak dalej, siedzącego w kącie i plączącego “Niech on mnie nie bije, ja chcę dodomu!!!”. Mnie już tam dawno nie było.

Z winy tego demona jestem ścigany. Mówił nieskładnie. A ci co go słuchalidośpiewywali sobie resztę. I tak stałem się magicznym wrogiem numer jeden. Wysłanezostały grupy mające za zadanie odnaleźć i zniszczyć. A przynajmniej schwytać.

Słyszę tę twoją myśl. Nie martw się nie wyssam twojego mózgu. Skąd sięwzięła opowieść, że jem mózgi? To wina mojej wiary. Robiąc palcem otwór w czaszcepozwalam duszy uciec. Na początku nie wiedziałem, że jest to źle widziane u was. Apotem już nie zmieniłem przyzwyczajeń. Z drugiej strony te widziane przez Ciebiesymetryczne po sześć dziur? Mogę się podłączyć do mózgu osoby i przekazywać jejbezpośrednio obrazy. Zgodnie z prawem mego ludu, pozwalamy zbrodniarzom poznaćcierpienia istot którym zrobili krzywdę lub zabili. Tych co widziałaś ścigałem przezdwa tygodnie. Niezbyt przyjemnie zabawiali się ze złapanymi kobietami. Teraz poznaliból. A potem ich zgładziłem. Tak, wysysając mózg. Ale ja ich nie jadłem. Poznałem wkażdym szczególe ich wspomnienia i myśli. Dzięki temu mogę bezbłędnie udawaćkażdego z nich. Oczywiście z drobnymi zmianami. Czemu dwanaście ran na głowie? Jednaręka z lewej, jedna z prawej. Popatrz na mają dłoń, ile mam palców? A teraz? Ha haha… to zawsze płoszy ludzi. Zwiemy go małym kciukiem. Jest bardzo dobrze unerwiony.Służy do wielu celów. Jakich? Nie musze ci mówić.

I tak chodzę po tym świecie i staram się go poznać. Ciekawi mnie. Jest tu tyle dooglądnięcia, spróbowania. Tak, wiem co mówią. Mógłbym stworzyć armię i podbićkraik po kraiku. Tylko po co? Jestem wolny, mogę pójść gdzie chcę, robić co mi siępodoba i na co pozwalają reguły. Władca jest niewolnikiem swego ludu i dworu.

Chcę tylko spokojnie żyć. Ale wy ciągle za mną podążacie. Jestem nie wykrywalny.Mogę zmienić wygląd, przyzwyczajenia, chód, mowę, smród, choroby. Przez pewien czasumiem symulować aurę. Ale i tak posiadacie parę artefaktów, które pozwalają z dużymprzybliżeniem powiedzieć gdzie jestem. Różni jesteście, wy łowcy. Są jak ty,idealiści – zniszczyć potwora zagrażającego ludzkości. Czasami w nie idealnesposoby. Są też inni. Przychodzą i proponują układ. Albo chcą sprzedać mi swądusze. Rożni tacy wariaci. Nie powiem, czasami to wykorzystywałem w zamian zaniepotrzebne mi rzeczy, lub naprawdę nie trudne dla mnie usługi, jak na przykładoperacja chirurgiczna nosa, lub operacyjne nastawienie kości, podanie składu leku,potrafiłem uzyskać cennego, wiernego sprzymierzeńca. Bawi mnie czasami odgrywaniewszechpotężnej istoty.

Wiesz w jaki sposób mnie odnajdujecie? Widziałaś artefakty, które mnie wykrywają.Są ładnie wykonane ale moc mają nikła. Znasz zasadę powiązania materii? Jeślinosisz coś ze sobą długo, mówi się, że staje się to częścią ciebie. Przenikatwoja aurą. I jest to słuszne, nawet dla mnie. Ściągnięto mnie tu wraz z paromarzeczami. Teraz one stanowią jądro czujników. Parę z nich odzyskałem. Jednak wiele, wtym parę cennych dla mnie pamiątek nie.

Wiesz o co chodzi. Cieszy mnie to. Chce ci się pić? Dobrze mam mleko. Nie lubisz?Cóż alkohol zużyłem jak opatrywałem ci złamaną nogę. Nie zgadłabyś do czego namsłuży ten prosty alkohol. Jedna odpowiedź prawidłowa. Źródło energii. To jednakmleko. Ściągam knebel. Masz tu kubeczek.. Powolutku nie polej się… Jak jużmówiłem, nie rozwiążę ci rąk. Znam Cię lepiej niż ty. Tak. Okazja czynizłodzieja. Przepraszam… nie patrz na mnie z takim przerażeniem. Nie straciłaśgłosu. Jak ściągałem więzy ze szczęki, dotknąłem cię i poczułaś mrowienie?Wyłączyłem parę nerwów. To chwilowe. Ale przynajmniej łatwiej Ci się oddycha niżprzez nos.

Czegóż chcę od ciebie? Wiesz po co jestem w tym mieście. W Siedzibie Zakonu BiałejRóży jest komnata. Prowadzi do niej labirynt silnie strzeżonych korytarzy. Obokznajduje się skarbiec. Sama komnata obita jest płatami srebra, żelaza i miedzi.standardowa arcymocna ochrona przed przenikaniem demonów. Jest też wyposażona wzabezpieczenia magiczne nastawione na mnie. To znaczy rzucają na wchodzącego lekki czarraniący. Efekt jest sprawdzony. W moim przypadku natychmiast był bym wykryty, bopułapka nie zadziałała by. Wewnątrz, oprócz paru nie interesujących mnie zbytniorzeczy, na przykład kroniki o mnie – jednej z wielu, znajduje się trochę z moichrzeczy. W tym odpowiednik waszych Świętych Zwojów. Dokładnie… Chodzi mi o odzyskanietych rzeczy. Nie mów, że jesteś Sama. Jesteś z tym Alvarianem – brązowowłosymwiedźminem, któremu brakuje dwóch palców u lewej dłoni i ma bliznę po szablach dzikatam, gdzie się kończą plecy, a także Silbirem krasnoludzkim poetą – kupcem synemLorda swojego klanu i Zabarianem wojownikiem, który tak naprawdę jest adeptem magii zInfiks, wygonionym za paranie się niedozwoloną magią. Nie wiedziałaś o tym? Ale jawiem. Wszyscy trzej są w tej chwili u wylotu tej ulicy. Naradzają się z KapitanemGwardii Miejskiej. Ten ma za zadanie odciąć drogę mojej ucieczki. A oni mają zabawićsię w główną grupę uderzeniową. Alvarian jest nawet gotowy się układać ze mną zaTwoje życie. Ale nie mówi tego głośno…

Pogadajmy więc o cenie. Jestem gotowy zapłacić dużo. Jestem bogaty. Co zaoferujęim to inna sprawa. Każdy ma swoje marzenia. Mogę zaoferować ci wskazanie miejsca gdziejest ukryte paręnaście woluminów z Biblioteki Murdocka w tym wszystkie piętnaścietomów Ars Magica. Dorzucę Aksamitkę Ivaniego. Łakomy kąsek? Marzyłaś o tym.Wybiórczą odporność na magię, czary zawieszone, ekranowanie echa. Same plusy. I dotego jeszcze jedna rzecz. Wiem o czym marzysz tak naprawdę głęboko. Po copróbowaliście odnaleźć tego zmarłego smoka. Za moc, upiększenie, przyszłąwładzę, zapłaciłaś dużą cenę. Jedną z największych jaką płacą żywe istoty.Nie możność posiadania potomka. Jak dla mnie cena straszna. Wśród mego ludu tych cosą żywymi istotami nigdy nie pozbawiamy tej możliwości. Takie nie uzasadnionepostępowanie uważamy za jedną z większych zbrodni. Ale umiemy to leczyć. Ja umiem tozrobić – wśród swego ludu byłem lekarzem. I mogę oddać ci to co tobie odebrano.

Czy Ty się zgadzasz na taką cenę w zamian za pomoc mi?

Słyszysz? Nie słyszysz… Ale Twój Alvarian wchodzi właśnie do budynku. Jestnaszprycowany po uszy tymi swoimi miksturami. Za chwile tu będzie. Co będzie dalejzależy od Ciebie.

* * *

Avril Ashira może przyjąć dowolny wygląd i postać. Jego ulubioną postacią jestwysoki (195 cm) człowiek o długich, rudobrązowych włosach, o pociągłej twarzyokolonej krótką brodą, zielonych oczach i o długich, delikatnych palcach. Mówiącegozwykle spokojnie, bez wyraźnego akcentu w mowie. Jednak jego prawdziwą postacią jestnieduża, dziesięciocentymetrową kulka z niewielkimi wypustkami, z których czasamiwystają cienkie, ale bardzo wytrzymałe nici.