search
top

Flora i fauna Wyspy Błękitnych Smoków


Flora i fauna Wyspy Błękitnych Smoków

Z dziennika kapitana Dainusa McKregga jedynego żyjącego Nordlinga, który miał zaszczyt ujrzeć Wyspę Błękitnych Smoków. Fragment z rozdziału poświęconego warunkom naturalnym wyspy.

… wąski pas plaży to domena niezwykle dużych, lecz spokojnych żółwi. Nie są to jednak zwyczajni przedstawiciele tego gatunku żółwie z wyspy mają ciemnozielony kolor skóry, a ich pancerze są piaskowo-złote. W dodatku skorupy te są praktycznie niezniszczalne niejeden raz usiłowałem wraz z moim towarzyszem zapolować na żółwia, lecz zaprzestaliśmy takich praktyk kiedy jeden z naszych noży pękł jak patyk na skorupie zwierzęcia. Zaprawdę, dziwny to gatunek, mający swe określone terytoria (nigdy nie widziałem nawet pojedynczego osobnika poza terenem plaży) oraz dziwne zwyczaje otóż wbrew swojej łagodności, samice robią się wściekłe kiedy obcy zbliży się do samca. Pamiętam jedną moją desperacką ucieczkę (teraz wydaje mi się to śmieszne) przed tłumem wielkich rozzłoszczonych samic, których ślamazarność i powolność jest jedynie pozorna! …

… drobne, białe rybki, wielkości kciuka dorosłego mężczyzny, które przypływ wyrzuca prawie na brzeg, są tu idealnym źródłem pożywienia. W dodatku ich smak jest naprawdę niezły no, może nieco zbyt słony, ale są one za to bardzo odżywcze! No i do tego można zjeść ich prawie nieograniczoną ilość, bo morze hojnie nimi obdarowuje. Wystarczy tylko wejść na płyciznę i wyszukać je szamoczące się wśród piasku i muszel. Wraz z moim towarzyszem nazwaliśmy je żartobliwie Białogłowami, po części dlatego, że w istocie były białego koloru, ale też dlatego, że brakowało nam bardzo kobiet …

… pewnego dnia zbudził nas dziwny świergot. Dopiero wtedy zorientowaliśmy się, że nieopodal naszego szałasu swoje gniazdo ma niesamowity gatunek ptaka! Ten skrzydlaty osobnik był bowiem wielkości naszego kontynentalnego orła, ale prawdziwy zachwyt budził kolor jego piór! Otóż można tam było znaleźć wszelkie znane odcienie czerwieni od bladego różu po ognistą czerwień. Ptak ten wyglądał jakby płonął wiecznym ogniem, gdy jego skrzydła poruszały się rytmicznie w locie. Zaiste, widok był piękny, szczególnie że nasz skrzydlaty przyjaciel cechował się iście majestatyczną sylwetką i długim, lśniącym dziobem. Mój towarzysz (półelf) nazwał go mianem z języka Starszego Ludu uurion (co ponoć znaczy 'Syn Ognia’). Szkoda tylko, że zwierzę to było tak niesamowicie płochliwe, że wszelkie próby oswojenia go spełzały na niczym …

… podróż przez las nie jest tu, na wyspie, rzeczą łatwą szczególnie wtedy, gdy napotkasz na swej drodze nadrzewne istoty, które nazwaliśmy Rabusiami. Zwierzęta te są wzrostu kilkuletniego dziecka, poruszają się wyłącznie pomiędzy koronami drzew używając do tego celu tylnych odnóży i niezwykle chwytnego, długiego ogona. Ich nieco przygarbione ciała są gęsto pokryte futrem o zgniłozielonym kolorze, co czyni je praktycznie niewidzialnymi pośród gałęzi i liści. Mi jednak raz udało się dostrzec oblicze Rabusia żywiącego się liśćmi przypomina ono nieco ludzką twarz, jednakże o wiele szerszą i pokrytą prawie w całości futrem (poza nosem, pyskiem i oczami). Ach, byłbym zapomniał nazwę Rabuś wzięliśmy od tego, że zwierzęta te porywają swymi długimi ogonami wszystko co odbija promienie słoneczne. Wszelkie szkło, metal czy ozdoby przepadają więc w lesie bez śladu, a to oczywiście za sprawą Rabusiów …
… prawie cała wyspa, z wyjątkiem plaży i szczytu góry pokryta jest dość gęstym lasem liściastym. Jest tu całe mrowie dębów, ale wśród nich występują jednak dość dziwne osobniki. Mam tu na myśli gigantyczne i rozłożyste dęby, które osiągają rozmiary dwukrotnie większe od tych z Kontynentu. Zauważyliśmy ich tu jedynie kilkanaście, ale za to ich potęga sprawia wrażenie, że to właśnie te drzewa są władcami lasu. Typowy przedstawiciel tego gatunku 'olbrzymów’, to stare, niezwykle omszałe drzewo z ogromnymi konarami i z korzeniami grubymi jak kolumny świątynne. Nie to jest jednak najciekawsze otóż wszelka zwierzyna leśna zawsze przebywa w pobliżu takiego dębu, jakby tam i tylko tam czuła się bezpieczna. Mój towarzysz wysnuł nawet tezę, iż gatunek ten to tak naprawdę owiane mroczną sławą dębostwory. Ja jednak nie dałem się przekonać …

… i wtedy natknęliśmy się po raz pierwszy na te niezwykłe grzyby. A trzeba wiedzieć, że takowe rosły w skalnych załomach, przy samym szczycie góry. Nie było jednak większego problemu z ich znalezieniem, bo wyróżnia je od skalnego otoczenia piękna, jasnożółta barwa. Postanowiliśmy oczywiście sprawdzić jak smakują. I muszę przyznać, że zupa z nich to naprawdę poezja smaku. No i do tego jeszcze ten niezwykły aromat! Od tamtego czasu prawie co drugi dzień zapuszczaliśmy się na szczyt, by ich poszukać i potem delektować się ich smakiem. Nie wyobrażaliśmy sobie wprost jadłospisu bez pysznej zupy z tych grzybów. Kiedyś zażartowaliśmy nawet, że uzależniają szybciej niż tabaka …

… dzisiaj nasze menu (jak mawiają ludzie z Cidaris) wzbogacone zostało o kolejne odkrycie. Otóż na południowym zboczu góry, tam gdzie las jest nieco rzadszy, znajduje się obszar zajmowany przez dziką winorośl, która porasta okoliczne skałki. Białe owoce tejże winorośli mają ciekawy, choć nieco kwaśny smak. Spożywaliśmy je wraz z moim towarzyszem w ogromnych ilościach, żeby uzupełnić potrzebny nam zapas witamin. Pewnego dnia postanowiliśmy również spróbować zrobić z tych owoców wino. Z powodu braku fachowego wyposażenia, trunek wyszedł bardzo ostry i kwaśny, co jednak nie zraziło nas do rozpoczęcia masowej jego produkcji (jakoże powoli nudziło się nam picie wciąż koziego mleka i wody). No i jeszcze jedno sok z owoców nadaje się świetnie do przyprawienia mięsa! …

… towarzysz mój, znający się nieco na zielarstwie i leczeniu, doszedł do wniosku, iż wyspa nasza to prawdziwa skarbnica dla każdego zielarza. On pierwszy raz znalazł tyle roślin o leczniczych (jak i trujących) właściwościach na tak małym obszarze. Do tego była ich tam naprawdę wielka różnorodność. Z roślin, które nawet ja znam, wymienił między innymi belladonnę (o narkotycznych właściwościach), tojad (który to ponoć według ludowych wierzeń ma odstraszać wilkołaki), ranog (którego korzeń posiada potężną moc leczniczą) oraz stężygron (służące ponoć do oczyszczania zakażonej krwi i neutralizowania toksyn). Oprócz tego jeszcze całe mnóstwo ziół o różnym przeznaczeniu w tym takie na zatrzymanie krwawienia, niestrawność, uspokojenie czy nawet biegunkę. Po prostu wielka apteka …

KONIEC

Maciek 'Beerbarian’ Jarecki
macbeerbarian@interia.pl

Zostaw Komenatrz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Time limit is exhausted. Please reload the CAPTCHA.

top